Przybywam do Was z metamorfozą korytarza w moim rodzinnym domu w Żukach.
Od wielu lat gościł tam na
ścianach jasny zieleń, a na drzwiach i schodach emalia w kolorze jasnego
orzechu.
Dodatkowo kilka miejsc
potrzebowało solidnej dawki szpachli i kitu.
To pomieszczenie trzeba było
odświeżyć, bezapelacyjnie!
Moją motywacją do działania
była Kasia Ogórek z Twoje DIY, która sama przeprowadza remonty.
A ja nie dam rady? Przecież tak
wiele umiem... Kobieta orkiestra chciałoby się rzec.
Zakasałam rękawy i wzięłam się do pracy, a tej wyszło na około 3 tygodnie!
Wizyty w marketach budowlanych to
normalka, ale przewóz drzwi do szklarza autem, to była taka wisienka na torcie.
Wyzwaniem okazało się też zdzieranie starej emalii. Nie wszystkie chciały współpracować z preparatami. Co oporniejsze drzwi skończyły na stole operacyjnym, a ja potraktowałam je szlifierką. Ile litrów farby w sobie skrywały? Nie jestem w stanie sobie wyobrazić…
Teraz wybrałam kolor szary na
ściany, drzwi pomalowałam na biało, a schody na czarno.
Czarny zadomowił się na
korytarzu we wszystkich dekoracjach, począwszy od przemalowanych szafek, po
regał na buty, wieszaki, lustro, czy plakat z mieszkańcami.
Na podłodze rozłożyłam gumolit
imitujący szare płytki.
Jest pięknie!
Wszystkiego oczywiście dopilnowała inspektor Lilka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz