To już ostatni wpis dotyczący ślubu i wesela mojego brata i
bratowej.
Ale na sam koniec zostawiłam dla Was prawdziwą gratkę!
Jak mogliście wyczytać z tytułu ten wpis będzie o SZALONYCH
CIOTKACH, które przybyły na wesele. W rolę SZALONEJ CIOTKI MARIOLKI wcieliłam
się ja, w rolę SZALONEJ CIOTKI GARBYŚKI wcieliła się moja kuzynka Paulina.
W tym wpisie dowiecie o przebierańcach w Wielkopolsce, o
tradycjach rodzinnych i o show, które zrobiłyśmy na weselu.
Zapraszam do czytania!
Organizując ślub i wesele trzeba zwracać uwagę na tradycję i
związane z nią zwyczaje, w myśl zasady „Co kraj, to obyczaj”, a ja dodałabym,
co region.
Jedną z wielu weselnych tradycji weselnych w powiecie
tureckim są DZIADY czyli przebierańcy weselni. Zazwyczaj goście, dalsi krewni
lub znajomi z rodzinnej miejscowości przebierali się i uatrakcyjniali wesele
tańcami i śpiewem.
Najczęstszymi gośćmi była BABA i CHŁOP w wymyślnych,
kolorowych strojach, z maskami lub rajstopami na głowie. Aby podkreślić groteskowość
sytuacji, mężczyźni przebierali się za kobietę, a kobiety za mężczyzn. Przebierańcy
przychodzili z życzeniami, odśpiewali przyśpiewkę i odtańczyli wesoły taniec z
Parą Młodą.
Moja rodzina pochodzi ze wschodniej Wielkopolski. Wybranka
mojego brata natomiast mieszka już w województwie łódzkim. Odległość jaka ich
dzieliła to 50km. Ta granica między województwami wyznacza również granice w
niektórych zwyczajach. Podpytywałam moją bratową, czy kultywuje się u nich tę
tradycję, lecz ona nie spotkała się z tym nigdy wcześniej.
Tradycja przebierania się w mojej rodzinie sięga aż mojego
prapradziadka Szczepana.
Ostatnio będąc na imieninach u cioci w sąsiedniej
miejscowości, wspominano, jak to mój prapradziadek przebierał się za bociana i
przychodził na wesela z życzeniami.
Drugą osobą, która kultywowała tę tradycję jest moja babcia
Stasia.
Od najmłodszych lat przebierała się z koleżankami za baby i
chłopów i uświetniała przyjęcia weselne.
Nie było wesela w rodzinie i w okolicy, na którym moja
babcia by nie była.
Na niektóre jej wybryki mam nawet dowody!
W 1984r. przebrała się za CHŁOPA, który między nogami miał
pokrywkę i pałkę do ucierania ciasta. Już mogę sobie wyobrazić jakie musiała
mieć ruchy, ażeby ta pałka grała na pokrywce. Śmiechu było pewnie co nie miara!
W 1998r. wcieliła się w rolę Panny Młodej. Pod sukienką
ukryła poduszkę i lalkę, która gdy się ją nacisnęło, mówiła MAMA i TATA. Co
niektórzy goście mogli być zmieszani, że była zazdrosna dziewczyna wtargnęła na
wesele i to jeszcze w ciąży! Wszyscy, oprócz osób, które znają moją babcię i
jej wybryki.
W 2013r. na weselu u mojej kuzynki mogłam po raz pierwszy
obserwować moją babcię w akcji. Tym razem przebrała się za BABĘ. Przyznam, że
maskę miała przednią! Złożyła życzenia Młodym, wypiła za ich zdrowie i
zatańczyła z nimi.
Wszyscy oczekiwali, że i na weselu wnuka się przebierze, ale
niestety ze względów zdrowotnych nie chciała się podejmować tego zadania i
powtarzała:
-„Gdybym była młodsza, to bym poszalała, teraz niech się przebierają
młodsi”.
Ok! Wyzwanie przyjęte, babciu!
I tak, jak to było w przypadku plecenia wieńców dożynkowych,
tak i w przypadku przebierańców weselnych przekazała mi pałeczkę.
Z pomysłem na przebranie się za SZALONE CIOTKI wyszła moja
kuzynka Paulina, z którą się wychowałam i nie jedną szaloną akcję mamy za sobą.
A, że ja uwielbiam się przebierać i odgrywać różne role, to
nie trzeba mnie było długo namawiać.
Wyciągnęłyśmy z naszych szaf sukienki, peruki, kapelusze,
boa, różnorodną biżuterię, białe skarpetki oraz szpilki. Nasze postaci- Mariolka
i Gabryśka były ubrane kolorowo, kiczowato i tandetnie, ale tak właśnie miało
być.
Dopełnieniem stylizacji była żółta i różowa walizka.
Dopełnieniem stylizacji była żółta i różowa walizka.
Obecnie w internecie jest dostępnych dużo filmików i to z
nich czerpałyśmy inspiracje.
O naszych planach wiedziało góra pięć osób, oczywiście pomijając
w tych obliczeniach Parę Młodą.
Jakież było ich zaskoczenie!
Scenariusz polegał na tym, że spóźniłyśmy się na wesele, bo
zahaczyłyśmy jeszcze o termy w Uniejowie. Mariolce przysnęło się na saunie i
zamiast Andrew Busem, to musiałyśmy jechać PKS-em Turek. Pomimo tego, że ciotki
się spóźniły, to miały walizki pełne prezentów dla Państwa Młodych.
Do każdego przedmiotu była konkretna przyśpiewka, do której
przygrywał nam zespół.
Najpopularniejszy i najczęściej powielany przez gości tekst,
to:
„Masz tu Młody te pyszne delicje,
byś w tę noc poślubną mioł
dobrą kondycję!”.
Nasz występ zakończył wspólny taniec z Parą Młodą.
To atrakcja, którą wszyscy goście będą dłuuugo wspominać!
Do następnego wesela!
Wasza Szalona Różowowłosa Ciotka Mariolka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz